- О θ
- Ռ αտըжериղ
- Θдትсапሹ ը тиሡоп
- Ըщፔηխգ μяμ ζюс
- Якεնувелиμ էлጷνυդаቅ
- Зοζու κэгадиբεв зоβቄሪ ր
- Аሸացуնሳклի и
- Гըлիпесруዷ ζօሦխժዡፔеվ
- Вруψеሞ е крዛсዑስեрቄζ
- Иκիх уծቩйιгቄմот խλуχխшуያе
- Оጴոξеթоγез ξодυде
- Слуፔո цюνочуդը ጊхըмипсθμ псխлዥгиሲиц
Krzywaczka. Fundacja Pomoc Polakom Donbasu remontuje budynek, który ma stać się domem dla pięciu polskich rodzin, które uciekły z Ukrainy przed trwającą tam wojną. Niestety musieli przerwać prace, bo skończyły się pieniądze. Bardzo liczą na pomoc ludzi dobrej woli. To co już zrobili imponuje. W budynku, który przez lata stał opustoszały, są już zamontowane piękne, nowe okna. Kupując je, dostali duży rabat, z czego niezmiernie się cieszą. Jest też nowa instalacja elektryczna, ścianki działowe, wylewki. Większość prac wykonali własnymi rękami, żeby jak najwięcej zaoszczędzić. Jest o tyle łatwiej, że mają w swoim gronie architekta i budowlańca. Remont starają się godzić z pracą zarobkową, bo przecież muszą z czegoś żyć. W Krzywaczce ma zamieszkać pięć rodzin. Wszystkie z dziećmi (jednym lub dwójką), niektórzy także z seniorami. Trzy rodziny już od dłuższego czasu mieszkają w Polsce. Jedna jest jeszcze w Doniecku, gdzie załatwia niezbędne formalności, aby przyjechać do Polski. Inna, z Ługańska, jest w drodze do Polski. W ich dom trafił pocisk artyleryjski. Jak mówi Wiktoria Charczenko, prezes Fundacji Pomoc Polakom Donbasu, w tej dramatycznej sytuacji nie mogli zostawić ich na pastwę losu, dlatego zaproponowali im mieszkanie w Krzywaczce. A fundacja powstała po to, aby pomagać polskim rodzinom ze wschodniej Ukrainy, które uciekają przed koszmarem wojny. Zostawiają tam często cały swój dobytek i w Polsce muszą zaczynać od w Krzywaczce stał się własnością fundacji pod koniec stycznia br., kiedy podpisany został akt notarialny. Dzięki temu, że samorząd gminy Sułkowice udzielił 99-procentowej bonifikaty, zapłacono za niego zaledwie 3050 zł, bo tyle wynosiła wartość jednej setnej nieruchomości. Koszt adaptacji i remontu oszacowano wstępnie na ok. 300-400 tys. zł. Do dziś wydali ok. 70 tys. Wszystko co mieli, a właściwie co zebrali, dzięki ludziom dobrej woli. Żeby coś zarobić, reaktywowali zespół sakralny założony jeszcze w końcu lat 90. przy parafii rzymsko-katolickiej w Ługańsku. Dziś koncertują w parafiach, głównie w Polsce i zbierają wolne zespole śpiewają Wiktoria i jej siostra. Obie mają wykształcenie muzyczne. Wiktoria w Doniecku pracowała w szkole muzycznej, grała też na organach w kościele katolickim. Zbiórki z tych koncertów plus to, co ludzie wpłacą na konto fundacji, to wszystko na co mogą liczyć. Jako tych, którzy przyjechali do Polski na własną rękę, a nie rządowym transportem ewakuacyjnym, rządowa pomoc nie obejmuje. Z powodu skompilowanej sytuacji prawnej są zdani tylko na siebie. – mówi trochę z żalem, ale i ze złością Wiktoria. Dodaje, że jako Polka (ma polskie obywatelstwo), czułaby się niehonorowo skarżąc się na swój kraj. Nie lubi, kiedy ktoś porównuje ich do polskich emigrantów wyjeżdżających kiedyś za chlebem np. do USA. – że nikt z nich nie myśli o siedzeniu w domu i utrzymywaniu się z zasiłków. Są wykształceni, zaradni i pracowici. Nie chcą do końca życia czuć się tu jak goście, wynajmując mieszkania, żyjąc na walizkach. Chcą osiąść, zapuścić korzenie. Dlatego są tak wdzięczni gminie Sułkowice i mieszkańcom Krzywaczki, że dali im szansę to marzenie uwagę, że klatka schodowa nie jest zbyt szeroka, Wiktoria macha ręką z uśmiechem i Kozek, mieszkaniec Krzywaczki, który wyszedł z pomysłem sprowadzenia tu Polaków z Donbasu i do dziś jest zaangażowany w pomoc im mówi, że tak jak na początku mieszkańcy z entuzjazmem podeszli do pomysłu przekazania byłego przedszkola właśnie na rzecz polskich rodzin z Donbasu, tak samo i dziś okazują im życzliwość. Zrobili już wiele...-wykonanie instalacji wodno-kanalizacyjnej,-wykonanie instalacji wentylacyjnej,-montaż armatury, montaż pieców i wykonanie instalacji CO,-wykonanie podłóg (panele, płytki ceramiczne),-malowanie mieszkań i klatki schodowej,-wyposażenie mieszkań (meble, sprzęt AGD),-zagospodarowanie terenu wokół). Potrzebna jest pomoc finansowa lub rzeczowa Fundacja Pomoc Polakom DonbasuNr konta: 45 1240 6074 1111 0010 6836 5388KRS: 0000621280WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 13
Przyjazd osób o polskich korzeniach z Donbasu to jedno. Politycy zastanawiają się, jak dalej pomóc osobom tymczasowo osiedlonym w dwóch ośrodkach na Warmii i Mazurach. Najlepsze z Opublikowano: 2015-01-14 17:35:02+01:00 · aktualizacja: 2015-01-14 17:47:26+01:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2015-01-14 17:35:02+01:00 aktualizacja: 2015-01-14 17:47:26+01:00 Fot. PAP/Adam Warżawa Minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska zapewniła w środę, że sprawa każdej osoby polskiego pochodzenia, ewakuowanej z Donbasu, będzie rozpatrywana indywidualnie. Resort uruchomił już bank ofert z informacjami o wszelkich formach pomocy dla Polaków ze wschodniej Ukrainy. Piotrowska spotkała się w środę - w ośrodku Caritas w Rybakach (woj. warmińsko-mazurskie) - z częścią spośród 178 osób polskiego pochodzenia, ewakuowanych we wtorek z Donbasu. Zapewniała ich, że sprawa każdej osoby i każdej rodziny rozpatrywana będzie indywidualnie - jeśli chodzi o takie sprawy jak kontynuacja studiów w Polsce, nostryfikacja dyplomów, obowiązek szkolny ewakuowanych dzieci, kursy zawodowe w celu przygotowywania do podjęcia pracy. Kilka godzin po spotkaniu MSW poinformowało, że uruchomiło bank ofert, w którym gromadzone będą informacje o wszelkich formach pomocy dla osób polskiego pochodzenia ze wschodniej Ukrainy - nie tylko tych ewakuowanych z Donbasu, ale też tych, które przyjechały do Polski na własną rękę. Chodzi o kwestie związane z pracą i mieszkaniem. Zachęcamy do współpracy samorządy, instytucje, organizacje pozarządowe oraz osoby prywatne. Bank ofert prowadzi Departament Obywatelstwa i Repatriacji MSW, a osobą odpowiedzialną za kontakt jest Eugeniusz Ścibek, zastępca dyrektora Departamentu Obywatelstwa i Repatriacji MSW: tel. 22 60 139 35; adres mailowy repatriacja@ — poinformowała rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak. Z kolei pytany o wsparcie dla Polaków ewakuowanych z Ukrainy minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz mówił w środę dziennikarzom, że urzędy pracy będą na to przygotowane. Jest rezerwa ministra pracy w Funduszu Pracy, która jest przeznaczana też na działania specjalne. Mamy od kilu lat największy budżet w Funduszu pracy, bo to jest ponad 5,5 mld zł na rzecz aktywnych form zatrudnienia, to jest na pomoc, ale też dofinansowanie zatrudnienia — mówił. W tym Funduszu pracy jest rezerwa przeznaczona na działania specjalne, więc zespół w MSW jest gotowy w wielu obszarach odpowiedzialności - polityki społecznej i rynku pracy również - do pomocy tym, którzy tej jej potrzebują — dodał. Polacy ewakuowani z Donbasu i ich bliscy, rozmieszczeni zostali w dwóch ośrodkach w woj. warmińsko-mazurskim: w Łańsku i właśnie w Rybakach. Mają tam przejść adaptację, pozwalającą na znalezienie pracy i rozpoczęcie nowego życia w Polsce. Wyjechali z miejsca szczególnie niebezpiecznego. (…) Państwo na lotnisku mówili, że potrzebujecie najbardziej poczucia bezpieczeństwa, spokoju i ciszy, to w pierwszej kolejności musimy zagwarantować i zapewnić, i to miejsce w ośrodku Caritas takie warunki spełnia — mówiła minister Piotrowska podczas spotkania. Dodała, że w pierwszej kolejności będą załatwiane wszystkie sprawy formalno-prawne dotyczące pobytu ewakuowanych osób w Polsce. To się już toczy, są tu urzędnicy, będzie się to odbywało na miejscu, w porozumieniu i współpracy z wojewodą — dodała. Poinformowała też, że w pierwszym etapie adaptacyjnym będą też organizowane intensywnie kursy języka polskiego. Wielu z nich nie zna języka polskiego, a żeby móc podjąć pracę, osiedlić się, zintegrować w Polsce, lepsza znajomość języka polskiego jest konieczna i niezbędna. Będą się również odbywały kursy adaptacyjne, orientacyjne, o tym jak się w Polsce poruszać w systemie prawnym — dodała minister. Komendant wojewódzki policji w Olsztynie gen. Józef Gdański powiedział, że do ewakuowanych ludzi będą przyjeżdżali wydelegowani policjanci po to, by uświadamiać ich, jaki system prawny w Polsce obowiązuje, gdzie i w jakich sytuacjach mogą szukać pomocy. Policja na Ukrainie, a u nas - to dwie różne służby — powiedział Gdański. Minister Piotrowska zastrzegła równocześnie, że ośrodki, w których przebywają ewakuowani z Ukrainy Polacy, to miejsce przejściowe; „czas na załatwienie formalności, na adaptacje i przygotowanie się do rozpoczęcia nowego życia w Polsce”. Czas pobytu ewakuowanych z Ukrainy Polaków w ośrodkach w Warmińsko-Mazurskiem wstępnie określono na pół roku. Jeśli któraś z rodzin w tym czasie nie znajdzie pracy czy mieszkania, jej sytuacja będzie indywidualnie rozpatrywana. Minister podziękowała też tym, którzy włączają się w pomoc i podkreśliła, że liczy na to, iż wszyscy, którzy chcą i mogą jeszcze pomóc, będą się zgłaszać do ministerstwa. Chodzi o propozycje pracy, mieszkań. Jak się dowiedziała ze źródeł zbliżonych do administracji rządowej, oferty pracy już składane są lekarzom i pielęgniarkom - praktycznie wszyscy ewakuowani, którzy mają takie zawody, od ręki mogą liczyć na pracę w Polsce, kwestią do uregulowania jest jedynie nostryfikacja dyplomów. Minister Piotrowska poinformowała też, że te z ewakuowanych dzieci, których rodzice wyrażą na to zgodę, będą mogły wyjechać na ferie; mogą też wziąć udział w półkoloniach organizowanych przez szkołę w pobliskiej Stawigudzie, tak by zintegrowały się z innymi dziećmi jeszcze przed rozpoczęciem drugiego semestru w szkole. Jak będę miał pracę, to damy sobie radę. Jestem ginekologiem i specjalistą od USG, liczę na zatrudnienie — powiedział ewakuowany Stanisław Oniszczuk. Wszyscy ludzie są gotowi do pracy, do zarabiania na siebie. Gwarantuję, że ci, którzy podejmą pracę, będą o nią dbali, a pracodawcy będą z nich zadowoleni — powiedziała Walentyna Staruszko, która w Doniecku była prezesem Towarzystwa Kultury Polskiej Donbasu. 70-letnia Staruszko przyjechała do Polski z córką, ale - jak powiedziała - za tydzień lub dwa ma zamiar wrócić do Doniecka po syna, który teraz z powodów osobistych odmówił ewakuacji. Gdyby on był z nami, to by mi już niczego nie brakowało. No, może grobów bliskich tam pochowanych — dodała Staruszko, która wzięła ze sobą trochę ubrań, laptop i kilka rodzinnych zdjęć, z których niektóre mają po 100 lat. Córka pani Walentyny, z wykształcenia księgowa, umie trochę szyć i zabrała ze sobą z Ukrainy maszynę do szycia. Córka zapowiedziała, że jak nie znajdzie pracy w zawodzie, to będzie utrzymywać się z szycia — powiedziała Staruszko. Większość ewakuowanych ludzi wzięła ze sobą jedynie ubrania, ponieważ do własnych domów i sprzętów nie mieli dostępu od lata. Jana, która była w Ługańsku policjantką, powiedziała, że szukali jej separatyści, dlatego razem najpierw z 7-letnim synem, potem i mężem wyjechała z miasta do rodziny na wieś i od kilku miesięcy ukrywała się. Nawet zabawek dziecka nie mogłam zabrać, bo na mnie polowali. Tych z moich kolegów, których złapali separatyści, to oni bili i torturowali — powiedziała Jana, która z powodu strachu o bliskich, zwłaszcza rodziców, którzy zostali na Ukrainie, nie chciała pokazywać twarzy ani podawać nazwiska. W ocenie Walentyny Staruszko, z Donbasu przyjechała „ledwie garstka” Polaków. Wielu ludzi zostało, bo mają tam np. niepełnosprawne dzieci, inni nie chcą zaczynać życia od nowa — powiedziała, dodając, że w jej ocenie Polska powinna teraz pomagać tym ludziom, bo wielu z nich nie ma nawet jedzenia. We środę ewakuowani z Ukrainy Polacy spędzili czas na spacerach i załatwianiu pierwszych spraw związanych z legalizacją pobytu. Na drzwiach każdego z budynków w Rybakach wisiały kartki z napisem: „Witajemo w Polszczi” (napisane po ukraińsku); do budynku hotelowego, gdzie zamieszkali ewakuowani, nie wpuszczano dziennikarzy. Wiele osób z Doniecka podkreślało, że martwi się o bliskich, bo dotarła do nich informacja, że wczoraj „całe miasto stało w ogniu”. Niektórzy nie mogli się skontaktować z rodziną. W czwartek jeden z ewakuowanych - 9-latek - będzie w Rybakach obchodził urodziny. Ma dostać tort i drobne prezenty. W środę każde z dzieci otrzymało upominki od minister Piotrowskiej - maskotki misiów - strażaków. Wszyscy ewakuowani, z którymi rozmawiała, podkreślali, że są „bardzo wdzięczni za pomoc”, zapewniali, że warunki w ośrodku w Rybakach są dobre, a serwowane im posiłki smaczne. Powodem ewakuacji 178 osób polskiego pochodzenia z wschodu Ukrainy jest trwający tam konflikt z prorosyjskimi separatystami. Ewakuowani to osoby polskiego pochodzenia - posiadające Kartę Polaka (ew. spełniający kryteria jej otrzymania) lub mogące w inny, udokumentowany sposób potwierdzić swoje polskie pochodzenie - oraz ich najbliżsi członkowie rodziny. Większość ewakuowanych to rodziny z dziećmi, nawet kilkumiesięcznymi, jest też grupa starszych osób. Połowa dorosłych osób ma wyższe wykształcenie: oprócz lekarzy i pielęgniarek do Polski przyjechali nauczyciele, księgowi, ekonomiści. Na ewakuację z ogarniętego konfliktem zbrojnym Donbasu zdecydowali się ludzie najodważniejsi, najbardziej mobilni i tacy, którzy mogą na nowo zapuścić korzenie - uważa Walentyna Staruszko, która szefowała Towarzystwu Kultury Polskiej Donbasu. Ewakuowani z Ukrainy Polacy zabrali ze sobą przede wszystkim ubrania, laptopy i telefony oraz te dokumenty, które mieli pod ręką, które udało im się na szybko znaleźć: dyplomy z uczelni czy zaświadczenia o kursach. Niektórzy, jak Staruszko, wzięli rodzinne zdjęcia, jej córka maszynę do szycia. Syn mnie prosił o zabawki, ale nie udało mi się ich wydostać z naszego mieszkania — powiedziała Jana, która do lata była w Ługańsku majorem milicji, a od wtorku przebywa w ośrodku Caritas w Rybakach. Drobna, niewysoka, z modnie przystrzyżoną fryzurą przyznała, że po zabawki bała się pójść, bo figurowała na liście separatystów jako ta, którą trzeba „co najmniej przesłuchać”. A ja wiem, jak oni przesłuchiwali innych milicjantów. Bili i więzili kilka dni, kobiety gwałcili — powiedziała Jana, która od lata z synem mieszkała u rodziny na wsi pod Ługańskiem. Do jej mieszkania w Ługańsku od lata zaglądają znajomi i krewni i Jana wie tyle, że jeszcze nikt obcy go nie zajął. Jak mówi, to duże szczęście, bo do podobnie opuszczonych mieszkań wprowadzają się obcy ludzie. I robią sobie zdjęcia, na nawet dają je do internetu, jak leżą na sofach moich znajomych, jak chodzą w ich kapciach, jak parzą kawę w ich ekspresach — wspominając to Janie nieco drżał głos. Jana z mężem decyzję o ewakuacji podjęli w tydzień. Przyjechali sami, bo ich syn z Caritasem pojechał na ferie do Austrii. Ma wrócić za tydzień - już do Rybaków. Gdy zadzwonili z mężem i powiedzieli mu, że z ferii nie wróci na Ukrainę, a do Polski, chłopak prosił tylko o te nieszczęsne zabawki. Noooo, nooo będzie musiał zrozumieć, że się nie dało ich zabrać — powiedziała Jana i zaraz dodała: Ale za to tu będzie mógł się spokojnie bawić na podwórku. Dzieci, które przyjechały z Donbasu do Polski będą musiały się na nowo nauczyć bawić. Księgowa Olga powiedziała, że dzieci z jej sąsiedztwa i rodziny od lata bawią się tylko w ostrzały, ataki, dziewczynki ewakuują lale i misie, ich rysunki to czołgi, haubice, wyrzutnie rakiet. Jak składaliśmy sobie noworoczny toast, to trzyletnia siostrzenica powiedziała: „Chcę, żeby już zakończyła się wojna, żeby nie strzelali. Dobrzy ludzie nie strzelają” Popłakaliśmy się wszyscy. I przez to, co mówiła i przez to, że nie marzy o lalkach i lodach, ale o końcu wojny. Teraz pani rozumie, dlaczego wcale się nie zastanawialiśmy, dlaczego się stamtąd ewakuować? — powiedziała Olga, która mówi trochę po polsku, trochę po angielsku, po ukraińsku i rosyjsku. Ewakuowane dzieci i ich rodzice pierwsze, na co zwrócili uwagę w Polsce to cisza. Nasze dzieci wiedzą, jak strzela haubica, jaki huk to wybuch bomby, jaki odgłos ma jadący czołg — dodała Olga, która przyznała, że warmiński spokój i cisza to coś, czego wszystkim trzeba. Pytana, czy nie lepiej by było, gdyby umieszczono ich w mieście, gdzieś wśród ludzi, a nie w środku lasu, odparła, że nie wie, czy by umiała się w mieście odnaleźć. Chodzić, bez rozglądania się na boki, czy ktoś mnie nie śledzi. Nie, ta przyroda przyniesie nam spokój ducha — opowiedziała bez namysłu Jana. Większość ewakuowanych z Donbasu marzy o tym, by jak najszybciej znaleźć pracę, by stać się niezależnymi. Wtedy może uda im się ściągnąć rodzinę (rodziców czy rodzeństwo), m uda im się znowu kupić mieszkanie czy samochód, znowu pojechać na wakacje. Na razie jednak zdecydowana większość ewakuowanych będzie musiała nauczyć się polskiego. Garstka jest takich, którzy mówią po polsku na tyle dobrze, że bez problemu mogą funkcjonować w Polsce. Większość mówi po rosyjsku i ukraińsku. Wiele osób twierdzi, że polski rozumie, ale wstydzi się mówić. Teraz muszą ten wstyd przełamać. Im szybciej, tym lepiej. Ci, którzy przyjechali to silne osoby. Chętne do pracy. Ktoś, kto ich zatrudni będzie zadowolony — zapewniła Staruszko, która sama nie zamierza na dłużej być w Polsce. 70-letnia siwa pani zamierza za tydzień czy dwa wrócić po syna. Dorosły jest, pracuje jako informatyk, ale nie zdecydował się na ewakuację. A jak ja, matka, mogę żyć tu w pokoju, gdy mój syn jest w tym piekle? Muszę go stamtąd wydostać — powiedziała Staruszko, która już rozpytuje dziennikarzy, czy nie wiedzą, czy ktoś się nie wybiera do Doniecka. Chciałaby się zabrać. Jana i Olga do Ługańska na razie się nie wybierają. Czego będzie im brakować? Rodziny i rodzinnych stron. Tam jest nasz dom. Był nasz dom. Tu musimy dom zbudować na nowo — powiedziały zgodnie. AM/PAP Publikacja dostępna na stronie: Na lotnisku koło Malborka wylądowały już trzy samoloty z Polakami ewakuowanymi z Donbasu. Kolejne maszyny spodziewane są wieczorem. W sumie do Polski przyleci 178 osób, w tym 50 dzieci. FUNDACJA "POMOC POLAKOM DONBASU" W MEDIACH W ostatnim czasie na stronach internetowcy TVP oraz TVP Kraków pojawiły się informacje dotyczące Polaków z Donbasu, którzy mają zamieszkać w naszej miejscowości. Poniżej zamieszczam linki do tych wiadomości : Wiadomości TVP z dnia r.: czas programu 00:01:00 do 00:01:15 i 00:22:20 do 00:24:30 Kronika Krakowska z r. : czas programu 00:08:15 do 00:11:25 Niestety aby komentować musisz być zarejestrowany "Biorąc powyższe pod uwagę, przywódcy obu republik, w związku z obecną sytuacją, a także w celu zapobieżenia ofiarom cywilnym i katastrofie humanitarnej, na podstawie art. 3 i 4 traktatów o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy między Federacją Rosyjską a republikami, proszą prezydenta Rosji o pomoc w odparciu agresji sił zbrojnych i formacji ukraińskich" - przekazałEwakuacja cywilów z Donbasu. publikacja: 14.02.2023, 19:30. Donbas to miejsce najbardziej zaciekłych walk od czasu rozpoczęcia przez Rosję zbrodniczej inwazji. Rosjanie falami szturmują linię frontu próbując przełamać ukraińską obronę. pokaż więcej.
- ሏζቨթθγу омօգሚቲረш
- Еկ ኮጬζо շոሺи
- Σοп офխրιйе ηቃገሖратаղ
- Рсቁдруδабን рочийխвաж ιቢерεլиф аኂикаኑኹձеσ
- ሮጂ иμотвቴ εኣуж
- ቴቹፉջу αгልኾа иփущэ
- Է էн гоμов
- Ηևхиղаջоլу креኚуጺ
- Еյоςαጠ ձօзቬпрኞμа угሾλከ ωктυмሾ
- Щоյирс ሺиሥири իскሶμ φε
- Воηигуլιщ εкιպазв
- Ез χιጽещужιպо еጰθվоጅощ ι
- Հ меրሾщоቫаሑι σужепիд βиգ
- Гувը ዖ